Super temat
mnie pomidorowa kojarzy się z dzieciństwem, czyli NAJLEPSZĄ pomidorową mojej mamy, (z lanymi kluseczkami, oczywiście z prawdziwych pomidorów, a nie z jakiegoś tam kocentratu!) i dzieciństwem moich synów, które za tą najlepszą zupę uważały moją pomidorową (nie znały, o nieszczęsne, smaku zupy mojej mamy!). Ale ta prawdziwa, najlepsza, o wyrafinowanym smaku i odpowiednim, naturalnym zagęszczeniu, możliwa jest wyłącznie jesienią i to przy użyciu najprzedniejszych gatunków pomidorów. A potem?...adio, pomidory...
Jeśli o mnie chodzi to, od jakiegoś czasu, zup w ogóle nie jadam, ale czasami, właśnie o tej porze roku, nachodzi mnie chętka na ten specjał z bazarowych pomidorków
I czuję, że juz mnie nachodzi...
Acha, jeszcze jedna uwaga: nie spotkałam w życiu żadnego mężczyzny, który by nie był miłośnikiem pomidorowej...
A najgorsze skojarzenia - bary mleczne lat 50-tych z nieodłączną tzw. pomidorową (w kolorze burym, z rozgotowanym ryżem, zagęszczoną kilogramem mąki i o zapachu ścierki
) w stałym jadłospisie... brrrr