No coz
...Niestety tego nigdy nie wiadomo. Coraz wiecej jest mutacji. Zatrucie srodowiska, tryb zycia..., to wszystko ma na to wplyw. Wracajac do Angeliny Joli..., to jej prywatna sprawa co robi ze swoim cialem. Jesli czuje, ze tak musi..., zreszta ma tyle dzieci i widac, ze to nie dla kaprysu, wiec mysli o nich, ja rozumiem
. Osobiscie przeciez przezyla smierc matki, wiec umie postawic sie w ich role. Ja osobiscie moze bym myslala jak odgonic od siebie raka i ucieklabym w 'zdrowe' zywienie
Ostatnio duzo mowi sie o witaminie B17, amigdalinie, ktora wystepuje np. w pestkach jablek. Wystarczy podobno zjesc 3 jabla, z pestkami , dziennie, aby dostarczyc wystarczajaca ochrone przed rakiem. Kiedys sama tez mialam stan przedrakowy. Poszlam pod noz, ale przed operacja i po pilam sangre de drago. W tkance, ktora mi wycieli, nie bylo sladow zmian patologicznych i potem w badaniach kontrolnych tez nic. Moze wiec warto cos tam lykac?